sobota, 12 listopada 2016

Postanowienie

Długo, oj długo ze sobą walczyłam, naprawdę, starałam sie przekonać siebie do tego, aby jednak napisać rozdział. Nie udało się. Kończę tą historię, nie będę jej już kontynuowała. Skupiam się na pracy w www.sportsinwinter.pl i chyba czas jednak wziąć się za tego swojego bloga, bo mam milion projektów do wykonania, jeżeli chcecie wiedzieć co u mnie to zapraszam na niego - http://blue-berry-world.blogspot.com/

Długa notka na http://bluealice97.blogspot.com/

niedziela, 28 sierpnia 2016

I. tak to się zaczęło

Uważnie i powoli zamknęłam za sobą ciężkie drzwi wejściowe, które po raz pierwszy od zamontowania nie postanowiły zaskrzypieć. Dziękując Bogu, usiadłam na ławeczce w przedpokoju, aby zdjąć ośnieżone buty. Ustawiłam je obok kaloryfera, po czym odwiesiłam kurtkę na wieszak i przemknęłam do kuchni, skąd wzięłam wodę. Potem czekało mnie najgorsze zadanie, schody... nie skrzypiały, ale pokonanie 30 stopni w stanie nawet lekkiego upojenia alkoholowego nie było łatwe. W końcu udało mi się zamknąć w swoim pokoju. Spojrzałam na zegarek, była piąta rano, miałam raptem godzinę na doprowadzenie się do porządku, gdyż moi rodzice wstawali do pracy wcześnie rano. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Po wyjściu spod niego owinęłam się ręcznikiem i spojrzałam do lustra. Na mojej szyi gościła ogromna malinka, przejechałam po niej palcami, a wspomnienia z imprezy znów do mnie wróciły.

Weszłam niepewnie do domu Janka trzymając się kurtki Maćka. Oprócz właściciela byli obecni również starszy brat mojego przyjaciela, Klimek Murańka, Krzysiek Biegun, Bartek Kłusek, Olek Zniszczoł i kilku innych chłopaków. Na mój widok Ziobro szeroko się uśmiechnął i podszedł, zamykając mnie w szczelnym uścisku.
- Hej mała, chłopcy przyszła mistrzyni drinków! - wykrzyknął i objął mnie ręką w pasie.
- Nie nazywaj mnie tak - odsunęłam się wywracając oczyma.
- Narzekasz i narzekasz, wypij - Janek podał mi drinka, którego niepewnie powąchałam.
- Sok z gumijagód? - wypiłam szybko, a chłopak pokiwał głową. - Robię lepszy - skrzywiłam się i poszłam do barku, gdzie naszykowałam sobie rzeczy.
- W końcu się napijemy czegoś porządnego.
- Powinniście pić czystą, a nie shoty smakowej - zadrwiłam z nich, nalewając do shakera niezbędne składniki kamikaze.
- Lubimy je - wywrócili oczyma.
- A ja lubię święty spokój i wódkę - wywróciłam oczyma.
- Nie schlej się - wymamrotał Olek. - Kamil nas zabije.
- Co Kamil nie zobaczy, Kamila nie zaboli - puściłam mu oczko i rozlałam alkohol do kieliszków.

~*~

- Wam to wystarczy - pozabierałam chłopakom alkohol, który dumnie dzierżyli szklanki w dłoniach i który gdzieniegdzie był rozlany na podłodze.
- Nie narzekaj - Olek wciągnął mnie sobie na kolana, trzymając mnie mocno, abym mu nie uciekła. - Nie szarp się mała - założył mi włosy za uszy, patrząc w oczy. Miał leniwy, pijacki uśmiech przyklejony do twarzy, widać było, że coś kombinuje. Nie do końca byłam pewna, czy chciałam wiedzieć co. Patrzyłam na jego delikatnie zwolnione alkoholem ruchy, gdy odgarniał mi włosy z szyi i delikatnie smyrał ją nosem. Przymknęłam oczy, czując pocałunek w tamtym miejscu, po chwili jednak oprzytomniałam.
- Nie, nie, nie - pisnęłam i po chwili zawahania dodałam. - Nie! - obróciłam się na pięcie i nadal zaszokowana tym, co Olek zrobił chwyciłam płaszcz i wyszłam z domu.
- I znowu uciekasz - usłyszałam za sobą tak dobrze znany głos Maćka.
- Lubię to robić - wymamrotałam wydmuchując obłoczek pary z ust.
- Zauważyłem - zarzucił mi rękę na ramię i przyciągnął do siebie, zamykając mnie w szczelnym uścisku. - Czasem trzeba przestać uciekać, bo możemy coś bardzo ważnego przebiec, a gdy się cofniemy, to tego już nie będzie - puścił mi oczko i popchnął w kierunku domu.

________________________________________

Wiecie co? Olek będzie cholernie krótki.

Nie liczę na wiele komentarzy ;)

poniedziałek, 14 marca 2016

0. początki są trudne

,,Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie."
- Wisława Szymborska

~*~

Siedziałam na jednej z ławek na Krupówkach. Padał śnieg, a latarnie już się zapaliły. Gdzieniegdzie przechodzili ludzie, niektórzy patrzyli na mnie ze współczuciem, inni natomiast się tylko krzywili. Ukryłam twarz w dłoniach, a po chwili poczułam rękę na moim ramieniu. Uniosłam głowę.
- Hej, mała, cała kadra cię szuka, czas wracać - powiedział Maciek i ukucnął przede mną.
- Nie, nie chce. Mam dość - potrząsnęłam głową.
- Jagu, proszę cię. Chodź - podniósł mnie i przewiesił sobie przez ramię. Nie przejmował się tym, że wszyscy go znają i patrzą się dziwnie. Ważne było to, że zrobił dobrze, znaczy, on uważał, że dobrze, bo ja miałam na ten temat inne zdanie.
- Maniek, masz u mnie minusa. Pamiętaj o tym, jak będziesz chciał mnie o coś prosić.
- Gadasz głupoty mała.
- Nie gadam - założyłam ręce na piersi i byłam dalej niesiona do COS'u, gdzie były wszystkie kadry reprezentacji Polski w Skokach - Postaw mnie - Skoczek spełnił moją prośbę i stanęłam na środku parkingu. Wciągnęłam mroźne, zakopiańskie powietrze i powoli je wypuściłam. Mój oddech zmieniał się w obłoczki pary, a ja nadal stałam i myślałam - Maciek - szepnęłam - Maciuś, ja tam nie pójdę. Nie... nie mogę.
- Czemu - skoczek złapał mnie za rękę i powoli prowadził ku drzwiom wejściowym.
- Nie - potrząsnęłam gwałtownie głową. - Nie chcę - kontynuowałam, uparcie ignorując coraz to bardziej zniecierpliwione oczy Maćka, błądzące po jej twarzy. - Ja...- zająknęłam się, ale nim zdążyłam zapętlić się w kolejnym zawiłym bełkocie, Maciek położył mi dłonie na ramionach.
- Jagoda, nie przejmuj się Olkiem - otworzyłam usta, aby zaprzeczyć - kogo chcesz oszukać ? Chyba tylko siebie, już od dawna widzę, że on ci się podoba.
- Ma dziewczynę - powiedziałam chłodno i szybkim krokiem ruszyłam ku wejściu.
- Każdy wagon da się odczepić - puścił mi oczko i wyprzedził mnie w drzwiach, zostawiając zdziwioną w tyle.
- Maciek! Czekaj...!



____________________________

 CZYTASZ = KOMENTUJESZ, DOCENIASZ PRACĘ AUTORA

sobota, 11 maja 2013

ci którzy tworzą tą historię




Jagoda Stoch (02.02.1996 r.)
"I tak właśnie mnie zniszczono, nie nieszczęściem, a miłością"




Aleksander Zniszczoł (08.03.1994 r.)
"Miałeś być, no właśnie, miałeś..."

oraz skoczkowie różnych nacji, ale głównie polskiej :)